Tomeg
Częsty bywalec
Dołączył: 16 Lis 2006
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/7
|
Wysłany: Pon 15:04, 27 Lis 2006 Temat postu: Opowiadanie "Smok" pióra Tomeg'a. |
|
|
Jedząc śniadanie, cały czas myślał o dzisiejszym polowaniu. To ma być pierwszy smok w jego życiu. Po posiłku, co chwila sprawdzał czy zapakował do plecaka ulubione runy, przeglądał strzały i sprawdzał cięciwę łuku. Czekał, aż ojciec zawoła go do wymarszu. Wyobrażał sobie siebie pokonującego setki stworów …
- Theodon, chodź!- Usłyszał głos z sąsiedniego pokoju. Serce zabiło mu szybciej. Zabrał plecak i wybiegł z pokoju.
Stał przed nim ojciec, odziany w piękną zbroję. W prawej ręce dzierżył miecz, w lewej trzymał hełm.
- Pora, a byś dostał ode mnie porządne wyposażenie. Leży w moim pokoju. Ubieraj się szybko, czekamy przed domem.
Pobiegł do pokoju ojca. Na łóżku leżała piękna, ćwiekowana skórznia. Dotknął jej lśniących łusek, podziwiając dokładność, z jaką zrobiono zbroję. Dołączone były do niej zupełne nowe i twarde bryczesy bryczesy ze stalowymi wkładkami i hełm z pięknym, czerwonym klejnotem w środku.
Ubierając swoją nową zbroję podziwiał jej lekkość. Po założeniu sprawdził czy nie ogranicza mu ona sprawności ruchów podczas walki.
Przed domem czekała grupka wojowników gotowych do walki. Było ich może z dziesięciu. Wsiadając na konia poczuł strach. A jeśli zginie w tej walce? Nigdy wcześniej o tym nie myślał.
Rozmyślając, nie zauważył, że jechali już między Siedmiogóru, góry, w których żyją smoki.
- Theodon , pojedź z Marvolo w lewo, tam żyją słabsze smoki zepchnięte na pogranicze przez ich silniejszych pobratymców. Nie znaczy to jednak, że są słabe dla nas ludzi. Uważaj na siebie- rzekł ojciec.
Jadąc za Marvolo, starcem z wioski, nałożył cięciwę i przygotował strzałę. Przeglądał w myślach czary, te najbardziej przydatne podczas walki ze smokami.
- Pojedź w prawo, zobaczysz tam polane. Do zobaczenia!
- O Jezu! Myślałem, że będziemy polować razem.- Pomyślał.
Myśl o samotnym polowaniu przeraziła go. Myślał, że ktoś będzie z nim, tymczasem jest zdany tylko na siebie. Wiedział, co musi zrobić. Starając się oczyścić umysł, wypił eliksir. Od razu poczuł się lepiej.
Rozejrzał się. Był na polanie, to chyba o niej mówił mu Marvolo. Usłyszał w górze krzyk, po czym świst.
Z góry leciał w jego kierunku smok. Miał pomarańczową, łuskowatą skórę i długi ogon naszpikowany kolcami. Gdy zbliżył się bardziej, Theodon zobaczył ostre pazury i kwas kapiący z pyska.
Theodon zeskoczył z konia i wypuścił strzałę, ale strzał był nie celny. Pocisk przebił błonę na skrzydłach smoka.
Potwór ryknął i zionął kwasem w stronę Theodena. Łucznik uskoczył jednak w bok, szukając schronienia. Stojąc za drzewem wystrzelił jeszcze kilka strzał, równie bezskutecznych jak pierwsza.
- Pora na czar!- Pomyślał. Rzucił w potwora kulkę z ładunkiem wybuchowym. Smok złapał ją w zęby i zgniótł, przyśpieszając efekt. Głowa wroga wybuchła, lecz smok miotał się w bezsilnej furii. Theodon podbiegł mu pod brzuch, wbił miecz w bebechy potwora.
Rozejrzał się dokoła. Niegdzie nie widział śladu następnego przeciwnika. Zabrał się, więc do oporządzania smoka.
Nie był duży. Było to jeszcze smoczątko, z dorosłym smokiem nie poradziłby sobie tak łatwo. Theodon zaczął odcinać poszczególne części ciał smoka, zaczynając od głowy, a kończąc na wyjęciu narządów wewnętrznych. Wszystko nasmarował specjalną oliwą, bardziej dokładnie oporządzą smoka kobiety z wioski. Wszystko to zawinął w skórę bestii.
- Dobra robota!- Pochwalił go ojciec.
-Dzięki, kto to zabierze?
-O to się nie martw, teraz choćmy do domu.
Theodon dumny, w chwale wrócił do wioski.
Post został pochwalony 0 razy
|
|